Jak może wierzyciel puścić z torbami dłużnika (państwo czy bank centralny)? W jaki sposób bez kontrolowania przepływu produkcji i usług, bez siły na embargo, bez możliwości zamrożenia aktywów zagranicznych dłużnika, bez możliwości odcięcia od rynków zbytu?

Ale tak konkretnie.

Przestając sprzedawać swoje produkty dłużnikowi?:) Powodzenia:) jeszcze nie i długo długo nie

Ale jaki związek ma przejmowanie aktywów z byciem wierzycielem? Jakiś ma?

Dług państwa NIE JEST zabezpieczony na majątku państwa. Bardzo rzadko kiedy jest zabezpieczony na czymkolwiek (choć zdarza się - np "polskie" obligacje Brady'ego)

Jak wierzyciel może "puścić z torbami" państwo nie dysponując realną siłą (a wtedy to, że jest wierzycielem nie ma znaczenia-  czy jest czy nie jest - może puścić z torbami)? Tak konkretnie?

To co zrobiły Niemcy np Grecji nie dlatego zrobiły, że Buba miała obligacje greckie, nie z tego wynikało. Bo prawie nie miała:) A nawet Argentynie mogli wierzyciele nafiukać. 

Nie "Neimcy chcieli", a  Grecja rozważała możliwość zmniejszenia zadłużenia przez sprzedaż nieruchomości skarbu - w tym wysp. A to jest duża różnica.

Nie można (dopóki obywatele są świadomi) wpływać na legislację posiadając dług. Piszę o case USA tj długu Stanów w walucie amerykańskeij, którą to Stany (no tu jest haczyk, do którego miałem nadzieję, że dojdziemy razem) emitują w ilości jaką chcą.

Na czym haczyk polega? FED to nie rząd. Nie Chiny mogą "zbankrutować Stany", a ten kto wypuszcza dolara - czyli FED. Przy czym brak obsługi długu (bieżącej lub wykupu) też w żaden sposób nie przekłada się na przymusową sprzedaż aktywów państwowych. Nie ma żadnego mechanizmu, który  posiadanie obligacji przekłada na puszczenie w skarpetkach.

Za to: 

* taki posiadacz wielkiej ilości papieru - może sprawić bardzo duże problemy innym wierzycielom -posiadaczom tychże obligacji. Nie z powodu rentowności czy ryzyka niewypłacolności część rezerw walutowych nie jest dolarowa - a właśnie przede wszystkim z pwodu pewnego ryzyka "nieobliczalności" wierzycieli.

* taki emitent może "prawie puścić w skarpetkach" tych, którzy swoje bezpieczeństwo opierają na posiadaniu tychże obligacji. A przynajmniej tak są postrzegani. (Znów kwestia jak wyżej - w czym i po co są rezerwy walutowe państw z WTO, IMF)

* zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne (bieżące! nie przeszłe) to inna sprawa. Strukturalny, stały deficyt handlowy, który jest pokrywany eksportem pustego dolara -  bez wsparcia siłowego  to byłby problem. Ale nie z powodu ile długu jest i kto go ma, ale z powodu braku siły do wymuszenia "kupowania dolarów".

Tak moim zdaniem:)

Takie globalne zderzenie ideologii z  geopolityką gospodarczą ma wielowymiarową postać. W mikrowymiarze, czyli np. w firmie, w resorcie państwa, czy nawet kraju - można pokusić się o określenie tego typu  zdarzeń - już przy odrobinie wyobraźni - jako tragikomedię. Wszak wiemy z wielu źródeł i własnych obserwacji, że ideologia to dziecko głupców, natomiast politycy to... też głupcy. Jeżeli jednak zdarzenia zaczynają mieć globalny zasięg, to rozumna, ale wszak pojedyncza skromna osoba ma już problem: cholera, co się dzieje z tym światem?

Najlepszym przykładem tego, o czym piszę, jest zestawienie USA i Chin jako uczestników gry o New Green Deal. Nowy chyba już prezydent USA  J. Biden jest lewakiem, a już lada chwila jego następczyni K. Harris to jawna komuniska - obydwoje święcie wierzą w globalne ocieplenie i w celowość zastąpienia tradycyjnej energetyki energetyką wiatrową i słoneczną.  Ten podstawowy program klimatystów jest nierozłącznie związany z lewicą i wizją budowy kontrkulturowego społeczeństwa. Ten program wręcz wyrósł na jeden z głównych jego filarów, stając się substytutem religii -  potrzebnej ludziom, a wyrugowanej. Do tej pory jakby wiedzieliśmy skąd wyrastają historyczne korzenie takiej wizji. 

Nagle jednak okazało się, że bijące źródła zasilające lewicowych globalistów  - i na amerykańskich uniwersytetach gdzie finansowani są  gigantycznymi grantami, i w ONZ, i we wszystkich organizacjach proekologicznych - są podłączone do jednego zasobnego w gotówkę zbiornika - są to Chiny. Chiny, gdzie wielkość wydobycia węgla kamiennego stanowi połowę światowego wydobycia tego surowca i które  nie przejmują się zbytnio ekologią i emisją CO2 (są jego najwiekszym emitentem)  - są największym beneficjentem światowej klimatycznej histerii energetycznej.  To Chiny produkują najwięcej na świecie łopat wiatraków, cementu na ich fundamenty i słupy, najwięcej fotoogniw i akumulatorów jonowo-litowych. Produkują stal na ich żelbetowe konstrukcje, elementy elektroniczne, energetyczne, kable, tworzywa itd. itd. To Chińscy studenci i naukowcy energicznie rozpychają się  na amerykańskich uczelniach, krzycząc o dyskryminacji Azjatów. To dzięki nim trwa cały czas transmisja danych naukowych do Chin. Ekonomicznym efektem tej bezrozumnej rewolucji bedzie utrata szans dalszego szybkiego rozwoju gospodarki amerykańskiej (europejskiej zreszta też),  uzależnionej do tej pory od taniej, łatwo dostępnej energii z paliw kopalnych. Inaczej mówiąc, na takiej polityce zarobią Chiny, stracą USA - dlatego z taką zaciekłością promowany jest nowy zielony ład. Ład warty nie milony, nie miliardy, ale biliony dolarów. Więc od razu pytamy: kto subsydiuje instalacje odnawialnej energii, która to polityka umożliwia wypychanie z rynku energii dostawców działających w oparciu o paliwa kopalne.

D. Trump był przeciwny takiej polityce, jego administracja hamowała ten proces - i w wewnętrznej polityce gospodarczej i na arenie międzynarodowej.  Ciekawe więc też jest, kto to też mógł dosubsydiować zaciekłą falę antytrampowskiej histerii.

No... Ciekawe też, kto i kiedy obudzi się z ręką w nocniku.

A może warto by napisać komentarz bardziej ad meritum?

Potrafisz?

Bo ten co zamieściłeś, tu nie pasuje.

W produkcji przemysłowej wygra ten kto będzie miał tanią energię. W tym sensie akcja wpuszczania Zachodu w drogą eko-energię promuje Chiny jako głównego producenta globalnego. Trump miał zaciągnąć hamulec i doprowadzić do powrotu przynajmniej części produkcji do USA. Przedsiębiorca , producent, farmer to główne zagrożenie dla "bolszewików". Na dodatek sam generuje kapitał i bada dokładnie koszt kredytu. Dla producentów kredytu to największe zagrożenie.  Czym więc Zachód ma być dla Chin po genderowo-marksistowskiej obróbce ideologicznej mas płynącej z uniwersytetów ?  Centrum usługowym zamawiającym u Chińczyków ciuchy na kredyt ?  Centrum rozrywek ?  Sądząc po działaniach medialnych nawiększym "zagrożeniem dla ludzkości" jest ... Kościół Katolicki (!) . Warto zwrócić uwagę na książkę żony naszego oksfordczyka która widzi pole i "potencjał" do ostrych działań antykościelnych . Pewnie chodzi o skanalizowanie katolicyzmu w ramy co najwyżej kółek różańcowych dla emerytów  a  największym polem wojny stają się ... dzieci i młodzież. Tu prawdopodobnie popłyną spore pieniądze. Warto w tym kontekście odnotować, że najbogatszym landem Niemiec, krajem katolickim i centrum przemysłowym jest.. Bawaria. Dla niektórych samo skojarzenie z Monachium może podnosić ciśnienie. Może być tak, że wspólnym elementem oporu staje się atakowany katolicyzm ( Węgry, Bawaria,  Włochy ).  

nigdy nie jest za późno. A mieszkanie po dziadku?

tego nie wiesz. Inna sprawa, że nie pracowałm w Nik-u. 

jasne gdzie mi tam do niku. No, moja rodzina nie wyrywała paznokci. Nie przyjmowali takich.

Nie przesadzaj, przecież kilka sztuk paznokci  ci zostawiłem.

Niegrzecznym byłoby bez odpowiedzi zostawić. Zwłoka przez niedopatrzenie - nie zauważyłem.

Wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia,  radości i szczęścia życzę.  Z wyprzedzeniem, gdybyśmy nie mieli się okazji spotkać. I w nachodzącym nowym roku i dekadzie.