Medycyna – rok 1912. Front karpacki w 1916 roku, Gwóźdź w kolanie i telemedycyna
24 lipca 1916 roku powołano mnie do wojska. Kiedy wychodziłem z domu rodziców ojciec, który w czasie pokoju także służył w wojsku żegnał mnie następujacymi słowami : Nie mam Tobie wiele do powiedzenia, tylko jedno – nie narażaj się bo to nie Twoja ojczyzna . Słowa te dobitnie wryły mi się w sumienie i tych słów ściśle się trzymałem. Matka stroskana odprowadziła mnie do komendy i stamtąd na dworzec. Widziałem jej łzy ale i wiarę że wrócę (… ) Mnie również było ciężko, chociaż człowiek młody nie zdawał sobie sprawy tego co to jest wojna i co ona od człowieka wymaga. Lecz wiara i hart ducha były mojem przewodnikiem na tej niepewnej dla każdego człowieka drodze (... )
To fragment wspomnień dziadka i jego rozmowy z pradziadkiem. Wcześniej, bo w roku 1912 dziadek uległ wypadkowi w pracy, potknął się i upadł na wystający gwóźdź, który wbił mu się w kolano. To stało się powodem zakażenia całego organizmu . Gorączka i puchnięcie kolana spowodowały konieczność amputacji nogi powyżej kolana. Jednak lekarze zdecydowali spróbować leczenia za pomocą nagrzewania lampą naftową i odciąganiem ropy gromadzącej się w kolanie. Takie leczenie stosowano przez okres 4 miesięcy. Do szpitala przyjeżdżali inni lekarze aby poznać nową metodę leczenia a także, jakbyśmy to dziś określili na sympozjum, na które zjechało ok. 100 lekarzy oglądając pacjenta. Warto wspomnieć, że był to rok 1912 w Zabrzu. To wydarzenie później było powodem splotu dziwnych przypadków.
Urodziłem się dnia 1 marca 1897 roku (… ) Rodzeństwo moje było liczne i składało się z braci i sióstr jak następuje – Rudolf zmarł w wieku 2 lat, Konstancja- zmarła w wieku 5 lat, Róża Maria zmarła w wieku 30 lat a także Antoni , Julia , Jadwiga, Elżbieta, Anna i Amalia. Poza tym urodziło się dwóch braci, których nie znałem będąc poza domem (… ) Jak daleko sięga moja pamięć w najmłodsze lata dziecięce pamiętam wielką troskę ojca o moje i rodzeństwa wychowanie. (…) Jak dziadkowie tak i ojciec byli wielkimi patriotami polskiemi . Jako idealista sprawy narodowej musiał staczać ciężką walkę o swój kawałek chleba na utrzymanie licznej rodziny. Widziałem często łzy matki, kiedy zarobek ojca nie pokrywał w wielkiej części potrzeb rodziny (… )
Dziadek znalazł się w jednostce wojskowej w Nysie a potem skierowano go na front karpacki. Latem 1915 roku linia frontu zaczęła przesuwać się na wschód, ciągnąc się od Bałtyku aż po łuk Karpat. Walki, toczyły się tam w końcu 1914 roku, a w szczególności w początkach 1915, w rejonie znajdującym się na wschód od przełęczy Beskid nad Czeremchą po grzbiet Kiczery (705 m n.p.m.). Leży on na pograniczu powiatów krośnieńskiego i sanockiego, w pasie przygranicznym pomiędzy Polską a Słowacją. Łącznie jest to obszar o powierzchni około 36 km², rozciągający się na osi wschód–zachód na przestrzeni 12 km, zaś na osi północ–południe na przestrzeni 3–4 km. Obszar ten był frontem walk pomiędzy wojskami Austro-Węgier oraz carskiej Rosji. W rejonie tym walczyć miały oddziały 3 Armii gen. Svetozara Boroevicia (X Korpus, z 2. i 24. Dywizjami Piechoty) z 8 Armią gen. Aleksieja Brusiłowa, zaś walki trwały z przerwami od listopada 1914 roku do maja 1915 roku.
(…) Polecając się opiece Stwórcy i jego Wszechmocności ze spokojem na duchu wyruszyłem. W Karpatach postanowiono nas szkolić kilka tygodni w celu przysposobienia do terenu gór , w jakich były walki. Tutaj po pewnym czasie służby pojawił się ból kolana. Zostałem odkomenderowany do okopów i do 1-szej Kompanii Res. Inf.Reg 22. Pułk leżał na froncie w górach 1400-1800 m n.p.m . Kompania, do której należałem była na górze Kukul 1600 m n.p.m. Na górze tej przebywałem od lutego do lipca 1917 roku (… ) Przeżycia okopowe były zmienne ale gorszym wrogiem była ciężka praca budowy schronów i punktów obserwacyjnych dla altylerii w skale. Niemożliwa była także zima w górach. Mrozy dochodziły do ponad 40 stopni poniżej zera. Śnieg leżał miejscami do 3 metrów. W schronach wielkim wrogiem były wszy, człowiek w wolnych chwilach obierał się z plugastwa, które raniło ciało (…) Pewnego dnia przyszedł rozkaz opuszczenia tego frontu. O miejscu nowem trudno było się dowiedzieć, ostatecznie mówiono, że idzie poparcie sprawy na froncie siedmiogrodzkim. Traf jednak chciał, że przypadkiem szef kompanii por. Stankala dowiedział się przy kąpaniu o mojej chorobie kolana, które napuchło. Wyglądało to trochę strasznie i dlatego wydał rozkaz abym zaniechał dalszej drogi i udał się do lekarza. Lekarz przy badaniu zaskoczony dziwnym wyglądem kolana wypisał natychmiast kartkę do szpitala. Gdy wróciłem od lekarza kompania stała już gotowa do wymarszu na pierwsze potyczki z nieprzyjacielem(… )
Tak więc w szpitalu, a ponieważ umiał dobrze liczyć i pisać, w administracji pułku doczekał końca pierwszej wojny . Pewnego dnia zobaczył utykającego oficera, który wtedy wyciągnął go z oddziału, wysłał do lekarza i być może w ten sposób uratował życie. Okazuje się, że ten oficer później… dostał postrzał w … kolano i doczekał końca pierwszej wojny w szpitalach.
To co przytrafiło się dziadkowi mającemu wtedy 20 lat jest dopiero preludium do tego, co zdarzyło się później, aż do tropienia dziadka przez gestapo w 1939 roku włącznie.
Poniżej -dziadek jako posiadacz paszportu Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Ślasku ( Commission Interalliée de Gouverment et de Plébiscite de Haute Silésie ) z siedzibą w Opolu oraz rękopis wspomnień. Na czele tej angielsko-francusko-włoskiej Komisji stał Francuz generał Henri Le Rond.
Tak toczyły się losy tego pokolenia. Nie wiadomo czy przeżyłby gdyby trawiony gorączką korzystał zamiast zwykłego leczenia z teleporad , których ponad 100 lat temu na szczęście nie było.
tagi:
![]() |
peter15k |
20 lutego 2021 12:32 |
Komentarze:
![]() |
ewa-rembikowska @peter15k |
20 lutego 2021 13:13 |
Piękne.
Ludzie pomagali sobie jak umieli. Żadnemu lekarzowi z kolei się nie przyśniło, że można leczyć na odległość, bez badania pacjenta.
To jest miara naszych czasów. A mówią, że średniowiecze to był zabobon a dzisiaj ho ho sam postęp i nauka.
![]() |
peter15k @betacool 20 lutego 2021 13:36 |
20 lutego 2021 13:53 |
No niestety zapiski, które odnalazłem kończą się ok 1921 roku kiedy dziewczyna dziadka została na ulicy zastrzelona kulą dum dum. Dziadek ożenił się potem z jej starszą siostrą. Dziadkowie bali się nawet podać w księgach rzeczywisty powód zgonu. Widziałem księgi parafialne, które teraz są dostępne w diecezjach . Ktoś wybił im okno kamieniem w tym czasie. Na ulicach Katowic było bardzo niebezpiecznie. Jak się okazało w 1939 roku gestapo miało gotowe listy do aresztowań. Potem po wojnie z przerażeniem widzieli jak na stanowiskach pojawiali się ludzie będący w Hitlerjugend. Po prostu bezpieka ich werbowała i wsadzała wszędzie zachowując teczki...
![]() |
peter15k @betacool 20 lutego 2021 13:36 |
20 lutego 2021 13:53 |
No niestety zapiski, które odnalazłem kończą się ok 1921 roku kiedy dziewczyna dziadka została na ulicy zastrzelona kulą dum dum. Dziadek ożenił się potem z jej starszą siostrą. Dziadkowie bali się nawet podać w księgach rzeczywisty powód zgonu. Widziałem księgi parafialne, które teraz są dostępne w diecezjach . Ktoś wybił im okno kamieniem w tym czasie. Na ulicach Katowic było bardzo niebezpiecznie. Jak się okazało w 1939 roku gestapo miało gotowe listy do aresztowań. Potem po wojnie z przerażeniem widzieli jak na stanowiskach pojawiali się ludzie będący w Hitlerjugend. Po prostu bezpieka ich werbowała i wsadzała wszędzie zachowując teczki...
![]() |
betacool @peter15k 20 lutego 2021 13:53 |
20 lutego 2021 13:59 |
Ale historia!
![]() |
betacool @peter15k 20 lutego 2021 13:53 |
20 lutego 2021 14:03 |
Ale on mieszkał w Katowicach, czyli po polskiej stronie? I aż do wojny już ani słowa nie zanotował?
![]() |
peter15k @betacool 20 lutego 2021 14:03 |
20 lutego 2021 14:19 |
To są notatki robione dopiero jak przypuszczam w latach 60 tych na skutek próśb rodziny. Wydaje się, że dziadkowie mieli dość polityki. Jak mawiała moja babcia - przeżyłam 2 wojny i 3 powstania. Częste wizyty gestapo i aresztowanie córki. Dziadek uciekł w 1939 i zapowiedział żeby go nie szukać po pobiciu we wrześniu. Ukrywał się ale znał dobrze niemiecki i mu się udało. Mam wrażenie, że ten okres na Śląsku nie jest dobrze zbadany i jest dzisiaj także dość "gorący" . Pisałem kiedyś o słynnej wpadce AK na Śląsku i sprawie agentki gestapo Matejanki, z którą zrobił wywiad jeszcze w latach 90 tych w ...Londynie dziennikarz GW. Zapiski dziadka kończą się na działalności plebiscytowej. Może jeszcze coś znajdę.
![]() |
betacool @peter15k 20 lutego 2021 14:19 |
20 lutego 2021 17:32 |
Takie rzeczy trzeba zbierać i twarde okruchy pieczołowicie obudowywać naszą pamięcią. Inaczej wszystko przepadnie. Ja ostatnio trafiłem w internecie na stare księgi parafialne z Litwy. Pierwsze zapiski o moich przodkach sięgają samego początku XIX wieku. O imionach tych przodków nawet mój dziadek nie pamiętał. Wiem bo go za życia pytałem. Ostatnio w domu rodziców odnalazłem teczkę ze starymi dokumentami, ale one dotyczą już głównie dziadków. Co by nie mówić, mapa pamięci raczej poszerzyła dotychczasowe granice.
![]() |
Paris @peter15k |
20 lutego 2021 17:48 |
Niewiarygodna wprost...
... historia Panskich bliskich... niesamowita !!!
![]() |
BTWSelena @peter15k |
20 lutego 2021 17:57 |
Cenne zapiski Peterze.Zawsze dokładnie ,nawet po kilka razy czytam takie wspomnienia,które opisuje pani Ewa Rembikowska , z mijającego czasu i historie ludzi,które odchodzą w zapomnienie....Ja sama mam po zmarłej matce walizeczkę szpargałów,ukrywanych przez lata komuny na strychu z czasów gdy uczyła się w seminarium nauczycielskim w Stanisławowie. Jest tam część dokumentów,ktore powinny dać odpowiedź ,dlaczego to musiała ukrywać...Jak Bóg da dalsze zdrowie,to zajmę się tym..więc udam się w podróż latem...
![]() |
peter15k @betacool 20 lutego 2021 17:32 |
20 lutego 2021 19:32 |
Mówiąc nowocześnie, teraz to digitalizuję - zdjęcia i dokumenty bo zauważyłem, że młodzi nie mają zacięcia do szperania w papierach i starych zdjęciach. Oni teraz to "tańczacy ze smarfonami". To daje także możliwość poprawienia czytelności starych materiałow. Kwerendy genealogiczne są teraz prowadzone w archiwach diecezjalnych, gdzie scentralizowano archiwa parafii. Sa firmy które to robią na zlecenie. To jedyny sposób aby te historie nie zostały zapomniane.
![]() |
peter15k @Paris 20 lutego 2021 17:48 |
20 lutego 2021 19:34 |
Dziękuję, ale wydaje mi się że jak poszperać dobrze to każdy znajdzie jakieś niesamowite historie w swoich rodzinach szczególnie w XIX albo XX wieku. Takie czasy były.
![]() |
peter15k @BTWSelena 20 lutego 2021 17:57 |
20 lutego 2021 19:38 |
Proszę digitalizować to nie umknie. No i w kopiach oczywiście na wszelki wypadek. Czyli skaner albo zdjecie... Czasem wychodzą niesamowite historie i zmuszaja nas do zastanowienia dlaczego coś nam się zdarza bo mam wrażenie, że czasem nie jest to przypadkowe...
![]() |
peter15k @ewa-rembikowska 20 lutego 2021 13:13 |
20 lutego 2021 19:41 |
Wygląda na to, że lekarze znali swoje powołanie. Średniowiecze jest zakłamane ale tu z pewnością Gospodarz ma ogromną wiedzę.
![]() |
Paris @peter15k 20 lutego 2021 19:34 |
20 lutego 2021 20:10 |
Ma Pan racje, ze...
... podobne, piekne historie sa - w bez mala - kazdej polskiej rodzinie i jak bym tak troche poszperala to cos bym znalazla, ale ja teraz - jak na ironie - to troche wiecej info o bliskich, zwlaszcza ze strony taty znalazlam w internecie. Do szukania po archiwach nie mam ani glowy ani czasu, to zbyt dla mnie absorbujace na dzis,... wiec zostawie to tak jak jest + przekazy slowne mojej mamy albo innych czlonkow rodziny.
![]() |
Paris @peter15k 20 lutego 2021 19:38 |
20 lutego 2021 20:15 |
Nie,...
... te tajmenicze zdarzenia, ktore sie nam przytrafiaja nie sa "przypadkowe". One zmuszaja do refleksji, czesto do przemiany wewnetrznej... to wszystko jest naprawde fascynujace !!!
![]() |
maria-ciszewska @ewa-rembikowska 20 lutego 2021 13:13 |
21 lutego 2021 18:05 |
Taa. Znajomej lekarz ortopeda kazał wyrzucić żywokost, bo się do niczego nie nadaje. Postęp, nauka, kasa musi się zgadzać.